2014-06-18

Afera podsłuchowa

W ostatnich dniach rozpoczęła się kolejna już w naszym kraju afera taśmowo-nagraniowo-podsłuchowa. Szczególnie mocno zdziwiony nie jestem i nie wydaje mi się, by ktokolwiek średnio ogarnięty również był tym tematem szczególnie zdziwiony, gdyż każdy z nas pod skórą czuje, że cała konstrukcja systemu władzy w naszym (i nie tylko naszym) kraju stworzona i ustawiona jest tak, by takie właśnie układy, machlojki i przekręty mogły mieć miejsce.
Nie będę szczególnie mocno rozwijał się nad tym co zostało zarejestrowane na taśmach i co z tego wynika, gdyż już setki osób dokonało najprzeróżniejszych analiz i interpretacji treści ujawnionych dotychczas nagrań.
Chciałbym raczej w kilku słowach napisać skąd, moim zdaniem, taśmy akurat teraz i akurat takie. Swoją teorię wymyśliłem samodzielnie i dopiero później znalazłem podobną na łamach internetu, dlatego śmiem uważać ją za swoją, choć niewyłączną ;)
Teorii tej nie opiszę ale w zamian za to zapraszam do przeczytania FIKCYJNEGO opowiadania.

Zupełnie w oderwaniu od wydarzeń ostatnich dni postanowiłem napisać krótką opowieść komi-tragiczną w kilku aktach. Chciałbym podkreślić, że nie ma ona ZUPEŁNIE NIC wspólnego z aferą, jaka ma aktualnie miejsce, jest to opowieść CAŁKOWICIE FIKCYJNA i WSZELKA ZBIEŻNOŚĆ postaci i jakiekolwiek skojarzenia z osobami realnymi są BEZPODSTAWNE i NIE SĄ zamiarem autora.

Rozdział 1 - Telefon.
Późny wieczór (albo środek dnia - bez znaczenia), w kieszeni szefa rady kłamistrów Bantustanu dzwoni telefon. Prezes odbiera:
- Disney, słucham.
- Halo!? Tu Cierpki.
- Cierpek? Dzwonisz z Filipin? - odpowiada ze śmiechem szef nie-rządu, potrząsając blond kędziorem.
- Ha ha, strasznie zabawne - odpowiada bez rozbawienia w głosie były prezydent - nie ciesz się tak, bo nie dzwonię, żeby zaprosić cię na wódeczkę, nie tym razem...
- A co do czorta się stało!? - odpowiada kłamier, a z jego oczu znikają iskierki radości i miłości, nad którymi tak ciężko pracował przez ostatnie lata z ekipą od public relations.
- Interes mam, a raczej Ty masz interes, żebym ja nie miał interesu... - odpowiada ex-głowa państwa.
- No nie brzmi to fajnie, ale opowiadaj, przecież wiesz, że zawsze coś wymyślimy - ripostuje blond lider partii - dotychczas przecież zawsze wymyślaliśmy - dodaje z uśmiechem, a w jego głosie czuć ciepło i szczerą troskę o dobro starego przyjaciela.
- Jest taki jeden, mówią na niego "prokurator-terminator", wiesz który, ten co to mi się do tyłka przyczepił i szczeka. Lada dzień będzie głosowanko, a ja bym Cię po przyjacielsku prosił, żeby to głosowanko mu się czkawką odbiło. Po prostu dajcie mu klapsa i niech się ode mnie odpier ten-tego, rozumiesz?
- Nie no, ja Cię Cierpku kochany rozumiem doskonale, ale Ty musisz postawić się w mojej sytuacji, co ja biedny mogę, ledwie mi sił na PR starcza, tyle spraw na głowie, a ja biedny...
- Disneyu! - przerywa zdecydowanym tonem Cierpki - My się chyba jednak nie zrozumieliśmy. Jeśli ten mój ból dupy nie zniknie, to ja sprawię, że ty, a raczej "Ty i Spółka" będziecie mieli jeszcze większy ból dupy niż ja. Czy teraz mnie rozumiesz? Tymczasem kończę, bo mnie moja Ola na obiad woła, kawiorek stygnie.Także wszystko wiesz i życzę Ci powodzenia. I pamiętaj, mój spokój, to Twój spokój! Do svidaniya tovarishch! Baj baj!

Rozdział 2 - Głosowanie.
- Jezusie miłosierny! Katastrofa! - woła Romek - Disney nam głowy przy samej dupie ukręci!
Kim jest Romek zapytacie? Nie ma to znaczenia, Romek jest obiektem uniwersalnym. Romków jest wokół Disneya wielu. Jeden Romek taki, drugi inny, a wszyscy do siebie podobni. To, który z Romków wyrzekł, a nawet wręcz wykrzyknął powyższe, przesycone tragizmem słowa, nie ma większego znaczenia, gdyż to słowa same w sobie niosą znaczenie o niebo większe, niż wykrzykujący je Romek.
- Disneyu przelitościwy - cedzi Romek (ten sam, lub inny - ponownie bez znaczenia) do słuchawki telefonu - nie udało się, coś poszło nie tak, gwałtu, rety! Nie bij błagamy..!
- Co się stało!? - pyta opanowanym głosem Disney, a w jego słowach nie ma nawet cienia miłości, którą obficie zakrapia swe przemówienia do ciem-narodu Bantustanu.
- Prokurator-terminator się wywinął, przekabacił kilku z naszych słabszych Romków i zagłosowali inaczej niż było ustalone, co by mu klapsa nie dawać. Za serduszka ich chycił, dowody jakieś pokazał. Nikt się tego nie spodziewał. Błagamy, wybacz!
- No rzesz rudy rydz! - wrzeszczy prezes - Co za totalny brak kompetencji. Czy ja wszystko muszę robić sam!? No oczywiście, że muszę. Niech by was wszystkich jasny szlag trafił, teraz będę musiał jakoś Cierpkiego urobić, coś mu znów obiecać, albo jakiś medal lub kolejnego honoris causa na uspokojenie zaaplikować. Bożeszty mój...

Rozdział 3 - Słowo się rzekło.
- Julku! - krzyczy Ola Cierpka - Kochanie, przyjdź tu do mnie natychmiast!
- Co się stało!? - woła ex-prezydent Cierpki gubiąc w biegu lewego kapcia, obszytego ślicznym czerwono-złotym sierpikiem i młoteczkiem.
- Nie uwierzysz! Disney nas wystawił!
- Jak to wystawił? - pyta z niedowierzaniem Julek Cierpki zatrzymując w połowie rękę wyciągniętą po imbryczek z cudownie schłodzoną, czterdziestoprocentową filipińską herbatą - Przecież mu jasno i dosadnie powiedziałem...
- No to widzisz, jak on cię "na poważnie" traktuje?  - przerywa w połowie zdania Aleksandra - A Ty pozwalasz sobie w kaszę dmuchać, a potem się dziwisz, że młodzi kolesie krztyny szacunku do starszych kolesi nie mają!? Żadnego poważania! A przecież gdyby nie my, to oni by teraz żadnych warunków do rozwoju nie mieli, musieliby na życie zarabiać obrzydliwą, uczciwą - fuj - pracą!
- No to co ja mam teraz zrobić?! - pyta zdenerwowany Cierpki.
- A powiedziałeś kłamierowi, że jak nie pomoże, to sam klapsa dostanie?
- No powiedziałem...
- No to teraz bądź facetem i pokaż, że masz jaja! Dzwoń do Krzysia Archiwisty i niech coś wygrzebie w swojej audiofilskiej kolekcji. Coś konkretnego, ale nie nazbyt konkretnego. Tak, żeby Disney jasno zrozumiał, że z nami żartów nie ma!
- Ale kochanie, to będzie oznaczać wojnę...
- Julek, albo grozisz i dotrzymujesz groźby, albo zupełnie przestaną cię szanować, a ja jeszcze na dziady nie mam zamiaru zejść!
- Dobrze moja sarenko, już dzwonię...

Rozdział 4 - Takiego wała!
- "Tu agencja PR Miłość-Radość-Paranoja, aktualnie wszyscy pracownicy są na urlopach, spróbuj ponownie zadzwonić we wtorek" - brzmi komunikat w słuchawce.
- Niech by to jasny szlag! - warczy do słuchawki poirytowany Disney po raz kolejny słysząc ten sam komunikat poczty głosowej - Za 15 minut mam wygłosić orędzie do ciem-narodu Bantustanu, a ta cholerna agencja akurat postanowiła sobie zrobić nieplanowany urlop! Skąd ja teraz do jasnej cholery wytrzasnę niezrozumiałe i nic nieznaczące przemówienia nasycone odpowiednią dawką miłości!? Kuźwa mać!
Minuty płyną nieubłaganie, aż w końcu w drzwiach garderoby pojawia się zwiastun śmierci, w postaci pracownika studia telewizyjnego.
- Panie kłamierze, już czas, ciem-naród czeka.
- Trudno, najwyżej będę improwizował i powiem co myślę... - myśli w nerwach Disney - To przecież nie może być dla nikogo aż tak istotne, z przelewem na sto pięćdziesiąt miliardów bantukatów się udało, to i teraz się uda! - powtarza w myślach dodając sobie werwy i animuszu.
Światła gasną, w studio zapada cisza.
- Ciem-narodzie Bantustanu! - rozpoczyna kłamier - Ja wam mówię, że was kocham i nic się nie stało! To jakieś mroczne siły zła i ciemności, sam diabeł szatan pragnie podkopać nasze wzajemne zaufanie i miłość, jaką od lat się darzymy. Wrogowie nasi widzą naszą siłę narodu i chcą naszą zieloną wyspę zatopić! A ja wam mówię, że wy nie rozumiecie! Bo to wszystko z troski i miłości o was przecież! Te słowa, które słyszeliście od diabelskich podszeptów, to nie tak, jak słyszeliście, ale to zupełnie inaczej! To miłości i troska! To troska o was i o wasze dzieci i los i w ogóle o wszystko co wasze. A kto inaczej myśli, niech wypier***!

Rozdział 5 - Chachment ogólny.
Ten rozdział czeka na napisanie - autorowi potrzebna jest jedynie odrobina natchnienia ;)
Ale w zamierzeniach jest kilka opcji, m.in. taka, by dać klapsa prokuratorowi-terminatorowi i całej sprawie łeb ukręcić. Niemniej, jak się rozwinie, zobaczymy...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz